Listopad 2014
Siedzieli osłupiali patrząc na reflektory oświetlające trupi sufit szpitalnego korytarza.
-Wszystko będzie dobrze- wyjąkał w końcu Freund- musi być...
-Tak, jasne- odparł Wank przybierając krzywy uśmiech- w tym roku w Klingenthal jest jeszcze TeamTour... Jak typujesz? Ty czy ja?
A może naszych juniorów też to dotyczy, co?
-Wank... Proszę nie dodawaj...
-Spoko... Może związek narciarski fundnie nam kwaterę na cmentarzu.
Wpadliśmy jak idioci...
-Racja. Daliśmy się nabrać, że tu chodziło o prywatne życie Richarda i Veroniki, a tymczasem celem ataku, jest... Cała reprezentacja Niemiec...
-Ale co się w ogóle stało. Ktoś nam to wytłumaczy?
-Tak, wytłumaczy nam- nikt...
Mijały kolejne minuty. Zegar wylał, a nikt nie chciał im udzielić nawet najmniejszych informacji. Powietrze było coraz bardziej ciemniejsze, senne. Ale oni nie mogli zasnąć. Kto wie czy dach nie spadnie im zaraz na głowę?
Po paru godzinach do szpitala wpadli Norwedzy. Między skoczkami panowała solidarność i nie zależnie od wszystkich konfliktów rządzących skocznią, w razie potrzeby wszyscy byli razem.
-Chłopaki?- spytał Tom- i... co?
-Nic!- Andreas walnął ręką w automat z kawą- nikt nawet na nas nie wyszedł.
-Służba zdrowia- dodał Severin- nie liczą się w najmniejszym stopniu z ludzkimi uczuciami...
-Właśnie. Boże to dzisiaj było straszne, wchodzimy tam i...-mruknął Atle.
-I co? Wy coś wiecie?
-No a kto niby wzywał karetkę? Pojechaliśmy do hotelu i myśleliśmy, że wy też jesteście. A Wank marudził od rana, że go brzuch boli, a herbatka z melasą się skończyła, więc chcieliśmy wam podrzucić. Wchodzimy do pokoju, drzwi otwarte, okno na oścież, wszędzie pusto, a na podłodze plamy z krwi i jakiś nóż. Podniosłem, położyłem na stole i wyglądnąłem na zewnątrz... Jezu... Zbiegliśmy na dół i zadzwoniliśmy po pomoc. Tyle...
-Zawody się odbyły- uzupełnił Tom- i Auci wygrali. FIS nie chce aby to wszystko wyciekło... Ogólnie macie się tymczasowo wycofać z PŚ...
-Raz zgadzam się z tym związkiem głupców. Każdy konkurs jest teraz próbą samobójczą...
W tym momencie wyszedł do nich jakiś lekarz w białym kitlu. Przypomnieli sobie dawne czasy...
Czasy kiedy szpitale kojarzyły im się wyłącznie z nadmiarem imprez, kacem i szyciem ran, po odłamkach szkła z kuflów piwa...
-I...?
-Panowie są z rodziny?- zadał irracjonalne pytanie przedstawiciel służby zdrowia.
-Oczywiście- warknął Andreas.
-Chłopak miał masę szczęścia. Ma wstrząs mózgu, złamaną rękę i skręconą kostkę, no i całe ręce pocięte tym nożem.
-Szczęścia?
-To się mogło skończyć tragicznie... Za godzinę tu będzie policja, więc proszę poczekać...
-Mogę się z nim zobaczyć? - spytał Sev.
-Jutro, dopiero jutro... Przepraszam, ale muszę już iść. Do widzenia!
Chłopcy bez słowa rzucili się sobie w objecia.
-Tym razem MU się nie udało- wyszeptali niemal równocześnie.
dzień później:
Ranek przywitał ich na komisariacie. Nie byli tym jakoś specjalnie zdziwieni. Od jakiegoś miesiąca zdarzało się to statystycznie raz w tygodniu. Gorzej było z wezwanymi wraz z nimi nbiednymi Norkami, którzy raczej nie zdawali sobie sprawy co się w wokół nich dzieje... Ponadto akurat oni nie musieli rezygnować z zawodów i spieszyło im się na skocznię...
Za oknem padał gęsty śnieg. Każda śnieżynka miała inny kolor, inny kształt...
Niektóre były wielkie, silne, prężnym krokiem ruszały na spotkanie z ziemią...
Inne, te drobniejsze i bardziej niemrawe wirowały wolniej w końcu dając którejś z nich przyłączyć się do siebie.
Ale wszystkie, niezależnie od różnorodnych, wymyślnych aspektów czekał ten sam los...
Wszystkie miały stopić się w dniu wiosennej odwilży...
Czy oby z nami, z ludźmi nie jest tak samo...?
Biedni i bogaci...
Mordercy i najzłotsze serca świata...
Dzieci i dorośli...
Jesteśmy równi w dwóch obliczach.
Słonecznego życia i gorzkiej śmierci.
-Panowie... Czy ktokolwiek z was domyśla się przebiegu dnia wczorajszego...- pytanie zadane z klasyczną, policyjną rutyną odwróciło ich wzrok od świata widniejącego zza okiennej czarnej rolety.
-Nie- mruknął Wank - tak ogólnie to chciałbym w ogóle wiedzieć jakim cudem on się znalazł w hotelu. Byłbym w stanie dać głowę, że zostawiliśmy go w restauracji pod skocznią...
-Co więcej- dodał Sev- jedyny klucz do naszego pokoju miałem cały czas w kieszeni. Więc jak ktokolwiek mógł tam wejść. Przez okno?
-To jest właśnie to... Zapasowe klucze z recepcji zniknęły. Ktoś zabrał je gdy recepcjonistka udała się na południową kawę... Ale teraz może tak z innej półki- funkcjonariusz wskazał palcem na Norwegów- co wy robiliście w hotelu podczas przerwy przed konkursem?
-No więc chcieliśmy sobie odpocząć. Spotkaliśmy młodego, a on powiedział nam, że wy wszyscy jesteście w środku, bo Wanka coś tam boli.
-No w żołądeku mnie kuło- uzupełnił Niemiec- ale siedziałem z Freundem na obiekcie i Welli o tym doskonale wiedział.
-Ale nam gadał coś innego...
-Jezuu- blondyn opadł na stół- czułem, że coś tu nie gra.
-Dobrze- przedstawiciel prawa uciszył chłopaka- nie mniej jednak chcę usłyszeć dalszy ciąg ich tłumaczenia.
-Yyy, czego?- zdziwił się Atle.
-Panowie, powiem wprost... Albo Wellinger umówił się z kimś w tym pokoju, sam zwinął klucze, okłamał wszystkich dookoła, po czym ten jego 'gość' pokaleczył go i wypchnął przez okno... Powiem więcej, wszedł niezauważony do budynku i przemknął przez korytarze nie zostawiwszy nigdzie w pomieszczeniu swoich odcisków palców, albo... Wy nie mówicie prawdy.
-My? - zaprotestowali jednocześnie Skandynawowie? Ale po jaką cholerę mamy wymyślać...
-Więc po taką- głos w przyciemnionym pomieszczeniu stał się jeszcze bardziej szorstki- że to dziwnym trafem właśnie wy go znaleźliście, a na tym nożu i breloczku od kluczy, są oprócz wellingerowych odciski palców tylko wasze oraz Andreasa i Severina, których zaznaczam, tam nie było.
-Wank prosił o herbatę. Chcieliśmy im zanieść całą paczkę. A te przeklęte przedmioty poprostu podnieśliśmy z podłogi i ułożyliśmy na stoliku, tyle.
-Myśleliśmy, że to jakieś włamanie- zakończył Hildziak.
-Święta prawda - potwierdził Wankuś- błagałem ich o coś z ziółkami. Nasz sztab szkoleniowy jest niepoważny, nawet musztardy na czas nie kupi, a co dopiero...
Przyjaciel zaaplikował mu pod stołem solidnego kopniaka.
-Hm... Ciekawe wyjaśnienie, ale proszę mi uwierzyć, przez trzydzieści lat pracy słyszałem już znacznie lepsze. Ale teraz proszę popatrzeć na to, czy to wam się jakoś kojarzy? Wy nic nie mówcie- dodał spoglądając na opuszczające się głowy mistrzów olimpijskim.
-Zaraz- odparł Atle- to jest pomieszczenie na jakiejś skoczni, Richard, Andi i my- wyraz jego oczy gdy to mówił był wyraźnie zszokowany i szczery.
Ale policjanci zdawali się tego nie dostrzegać. To co się działo z reprezentacją narodową od roku, było ich powodem do wstydu i hańby. Mieli dosyć dziennikarzy opowiadających na łamach brukowców o żałosności wymiaru sprawiedliwości. Musieli się czegoś uczepić.
Choćby na chwilę znaleść jakoś wiarygodną koncepcję...
A, że kosztem szczęścia kolejnych niewinnych ludzi, to się już nie
liczy...
-Tak... Z tym, iż jak to zaraz powiecie przypadkiem losu, ta skocznia to jest Klingenthal. A datą nagrania filmiku jest 15 marca bierzącego roku. I znowu oprócz Niemców na miejscu zdarzenia uwidoczniacie się jedynie wy... Takie są fakty...
-Chwileczkę- Freund wstał- te zarzuty są raniące i absurdalne, to są nasi kumple. Zawsze nam pomagali, nigdy przenigdy się nie pokłóciliśmy, a tutaj łączycie ich z największą zbrodnią jaką mogę sobie
wyobrazić...
-Niemniej jednak to z rąk tych 'kumpli' wzięliście sobie Puchar Narodów, to oni prowadzili przed ostatnią grupą skoczków na drużynowej olimpiadzie... Więc... Znacie uczucie takie jak zazdrość...
-Nie! Wśród nas nie ma zazdrości, to tylko Austryjacy...
-Właśnie- zaczął Wank- to oni!!! Przecież to oczywiste, oni duszy nie mają, ani serca...
-Andreas, przestań gadać wierszem- jęknął Sev- a Austryjacy niestety, to by było rozwiązanie, ale oni nie opuszczali wtedy skoczni...
-Nic- skończył policjant- na razie tyle. Musimy porozmawiać jeszcze z paroma świadkami, ale...
-Taaak?- spytał nie pewnie Tom.
-Wiem, że jest sezon i zawody za tydzień odbywają się w Finlandii, aczkolwiek...
-Co znowu?
-Musimy mieć absolutną pewność... Wy dwoje... Narazie macie zakaz opuszczania Niemiec, mówiąc dokładniej naszego rejonu...
Cała czwórka bezradnie opuściła głowy...
A Wank i Freund byli coraz bardziej przekonani, że los ich wszystkich przeklął...
I, że podczas gdy policja będzie zamęczać ich przyjaciół, to każdy z nich może być tym kolejnym...
Skąd mieli wiedzieć, że akurat oni dwaj naprawdę są bezpieczni...
Oni nie grali w tym patologicznym meczu o życie...
Wieczór:
-Well, proszę- błagał Sev- oni oskarżają naszych biednych Norków. Tak nie można, przypomnij sobie cokolwiek...- położył chłopakowi rękę na głowie...
Młody popatrzył na niego tymi błagalnymi, pokornymi oczami.
To były studnie...
Olbrzymie, głębokie, nigdy nie kończące się doły...
Gotowe przyjąć w swoją głębie wszystkie możliwe cierpienia tej Ziemii.
-Proszę, zostań przy mnie na noc... Nie chcę siedzieć sam...
-Jasnę, zostanę... Ale Welli, przypomnij coś sobie...
- Na prawdę... Nie pamiętam nic...
Tak. To właśnie wmówił policji... A lekarze to potwierdzili. Powszechnie było bowiem wiadomo, że po upadkach, po wstrząsie mózgu wielu ludzi cierpi na zanik pamięci krótkotrwałej. Ale on oszukiwać to mógł jakiś obcych. Sevcio i Wank doskonale wiedzieli, że kłamie...
-Sev... Ja wiem, że Norki są biedni. Pomyślę coś... Żeby na nich nie było. Wymyślę jakąś bajeczkę. Ale wiesz, tylko dla chłopaków... Bo mnie to i tak nie uratuje... I Richiego też... A ona? Jej już nic nie obejdzie. Prawda?
-Jasne Welli... Jasne...
-Ona jest w niebie...- powiedział to jakby uspokajając samego siebie...
Złożył głowę na kolana przyjaciela, po czym ogłupiony lekami przeciwbólowymi zasnął...
Ale to nie był cudowny, słodki sen.
Musiał wreszcie powiedzieć
prawdę...
Tylko, że komu?
I jak?
___________________________________
Ja wam nie opiszę mojego podniecenia dniem dzisiejszym...
Jak małe dziecko xD
Na prawdę najlepsze na świecie jest porównanie Aii na jednym z jej blogów.
Skoki Narciarskie są jak święta<3
No to wesołych i cudownych dziewczyny<3
Nam i naszym skoczkom<3<3<3
Wracam przed TV:D Więc wybaczcie wszystkie błędy tutaj...
Pocięta nożem twarz? Mojego Pieszczoszka?
OdpowiedzUsuńTo dla mnie za dużo, po tym co dzisiaj odwaliła mafia słoweńsko-austriacka.
Ty już mi nic nie mów :/
UsuńDrugą seria miała być świetna, a tu co?
Słoweńcy:<
Komentarz? No comment...
Pozdrawiam kochana, jutro będzie lepiej.
Jestem zła, okrutnie zła po tym, jak odwołali 2 serię. Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?
OdpowiedzUsuńCoś mi tu cały czas umyka. Chyba muszę znaleźć trochę czasu i przeczytać jeszcze raz wszystkie rozdziały, bo to niewątpliwie układa się w logiczną całość.
Też jakiś czas temu zauważyłam, że ta sprawa nie tyczy się tylko Very i Richiego. Oni wszyscy są ze sobą za bardzo związani. Dalej obstawiam, że Welli maczał w tym nieszczęściu swoje paluszki. Może nie bezpośrednio, ale niewątpliwie blondasek ma coś na sumieniu. Chyba muszę zrezygnować z mojej teorii, że Vera zdradziła z nim Richarda- jakoś przestaje mi to pasować, ale w tym opowiadaniu wszystko jest możliwe, więc...
Policja doczepiła się do kochanych Norków. Norków, którzy ziółka przynoszą Niemaszką, którzy są tak rozbrajający w swoim współczuciu i pomocy. Sądzę, że na pewno nie mieli z tym nic wspólnego, bo raczej unikali by Niemców, a nie trzymali się w ich towarzystwie. I zaczynam się zastanawiać, czy TYM KIMŚ nie jest osoba blisko związana ze światem skoków- jakiś działacz, trener, zawodnik, a może Walter Hoffer ;)
Niewątpliwie akcja rozkręca się coraz bardziej, a ja nie mogę się doczekać rozwiązania zagadki.
PS: Jeśli masz ochotę, to zapraszam na coś nowego, w fazie przygotowań na - diabel-rogaty.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Dziękuję kochana<3
UsuńNa tak wnikliwą analizę muszę jakoś odpowiedzieć:)
Tak więc, po pierwsze. Niewątpliwie jakoś w całość to się łączy. I faktycznie jest jeden malutki haczyk w
tekście, nawet nie powiem, że
ukryty...
Po drugie TEGO KOGOŚ
musicie rozróżnić od TYCH LUDZI z poprzedniego
rozdziału. Tak owszem te dwie sprawy niby się łączą, ale są zupełnie odmienne...
I to w sumie by mogło być na tyle...
Pozdrawiam gorąco<3
Miało być coś wiadomo, a znów nic! I myślę, aż mózg mi panuje a nie mogę wymyślić. Kurczę, koncepcji z Wellingerem dalej nie mogę obalić! Bo że Norwedzy... No jakoś nie przypuszczam. Ach, ach, ależ mnie to intryguje.
OdpowiedzUsuńDziękuję<3
UsuńMiało być coś wiadomo? No nie wiem... Niemniej jednak tu wszędzie, nawet w tym rozdziale są takie malutkie szczegóły do dostrzeżenia... Dobra, zobaczymy co powiecie po następnym, tam znajdziecie konkret.
Pozdrawiam:)
Nie mogę się doczekać!
Usuńna początku muszę Cię bardzo, ale to bardzo przeprosić za zaległości.
OdpowiedzUsuńmam dość mojej szkoły.
Ale nie o tym tu.
Co to do cholery ma być?
Wellinger pocięty nożem? Ja nawet tego nie chcę sobie wyobrażać.
Błagam Cię, niech przynajmniej mój kochany Wankuś nie będzie skrzywdzony.
Ale co ja gadam?
On i Sev już są i tak zranieni. Tracą po kolei swoich przyjaciół i ciągle muszą żyć w strach o własne życie.
Ty jesteś genialna.
Takie emocje.
Ty masz to wszystko poukładane.
Tak świetnie.
MISTRZ.
Uwielbiam Cię!
Buziaki <33
+ mam nadzieję, że dzisiejszy konkurs będzie odrobinę bardziej fair od wczorajzego...
Dzięki kochana<3
UsuńHa, komuś już to pisałam, Wanka nie skrzywdzę, nie mam takich planów:)
A po za tym on sam tego niewie, ale wbrew pozorom go i Sevcia ta sprawa wcale nie dotyczy...
A co do dzisiaj... Sama nie wiem, mam nadzieję, ale pomysły FIS-u pewnie mi ją już za chwilę zabiorą-_-
Ściskam i pozdrawiam.
Ten policjant ma chyba coś z głową. Jak można popatrzeć na Hilde i stwierdzić, że jest kryminalistą? Przecież to jest duże dziecko, on pewnie nawet nie potrafi się nożem posługiwać!
OdpowiedzUsuńA nasz Welli, biedny... dlaczego nie powie prawdy? Przecież to by było dla jego dobra, tak mi się wydaje.
Ech... boję się o nich, wszystkich. Nie rób im już krzywdy! :(
A tak przechodząc do przyjemniejszych spraw:
Dzisiejszy konkurs musi się odbyć w całości, bo dostanę depresji, a stoję na jej skraju ;p
Musi, musi, musi... I się odbędzie, koniec kropka...
UsuńNikomu więcej już krzywdy nie zrobię- słowo...
A policja jak to policja musi mieć jakiś punkt oparcia, nawet najbardziej idiotyczny...
Biedne Norki, ale długo ich zadręczać nie będę...
Prawda zawsze jest lepsza od kłamstwa, ale chyba każdy z nas wie, że trudno ją wyznać jak się nie do końca ma czyste sumienie...
Kończę bo strach o dzisiejszy konkurs nie daje mi żyć po ludzku:/
Buziaki<3
Ja nie wiem co się z tym Wellim stało... Psychicznie jest wykończony, fizycznie - nie lepiej. Ale żeby się policja Norków nawet czepiała? Norków? Toż to niedorzeczne jest. No przecież to anioły chodzące są.
OdpowiedzUsuń"Tym razem MU się nie udało" - strasznie zwróciłam uwagę na to zdanie. Bo może właśnie oni się mylą. Może to nie był jakiś ON, tylko było ich kilku? A może to... kobieta? Bo przecież na coś takiego w zasadzie nikt nie wpadnie, wydaje się. że to ktoś ze świata skoków i automatycznie na myśl przychodzi jakiś facet. A tu może być spora niespodzianka. Nie wiem, tak sobie spekuluję.
buziaki :**
Norków mi też żal, ale nie one tu są jednak najbiedniejsze-_-
UsuńJak też juž pisałam sprawą jest bardzo zawiła i nie jednoosobowa... Ale ON to
ON- ściśle związany ze
światem skoków...Natomiast z Wellim na prawdę jest fatalnie, z tego chyba wszyscy zdają sobie sprawę...
Pozdrawiam i dziękuję<3