Z góry przepraszam kochane moje, za pewne nieprzewidziane zmiany. Jako, że uważam, że w "teraźniejszości", potrzebne będzie już niedługo parę części pod rząd, a i przyznaję, że muszę nad nimi pomyśleć, bo hm... Nie będzie to łatwe do napisania...
No, wracając publikuję właśnie kolejny rozdział "słodki". Już przedostatni...
Ściskam was dziewczyny i fajnego weekendu <3
Styczeń 2014
Mijające dni nie były w stanie zmienić nic.
Nadal był zakochany, naiwnie, dziecięco, jak, dwunastolatek.
Nadal całe ich okazywanie sobie uczuć zamykało się w granicach trzymania się za ręce, czułych słówek i delikatnych pocaunków.
Bo czym właściwie jest miłość?
Surrealnym stanem.
Stanem czerpania i dawania.
Stanem niezrozumiałych trudów i znojów.
Czymś w co nikt nie chce wpaść, aż już nie wpadnie...
Co tu jeszcze gadać?
Jego rodzina gdy przedstawił im Veruś oniemiała. Bo mówiąc szczerze bardzo się bali, jak może wyglądać dziewczyna takiego wywrotowca.
A tutaj? Istny anioł, cicha , spokojna i kulturalna.
Choć jednak jak wszyscy myśleli , musiała mieć w sobie jakąś wewnętrzną moc, niespotykany czar. Można to było odgadnąć nie patrząc wcale na nią, tylko na Richiego...
Który zrobił obrót o 180°.
Który wyglądał na istotę zupełnie i długotrwale ustatkowaną...
Ona na prawdę była wróżką...
***************
Turniej Czterech Skoczni rozkręcał się na dobre. Słońce zachodziło nad stolicą Tyrolu, a niemiecka czwórka narodowa, wraz z kilkoma Norwegami i Polakami, oraz biednym Geigerem (który wałęsał się cały dzień bezczynnie po skoczni i po hotelu, aż wzbudził ich litość i został zabrany na doczepkę), siedziała sobie w barze i popijała herbatkę owocową.
Herbatka owocowa... Dobre sobie, ale co tu poradzić w środku sezonu.
Richie ogłupiony jak po jakiś chińskich medytacjach wpatrywał się w Wanka wrzucającego właśnie do szklanki dziesiątą kostkę cukru i uważającego to za najlepszą zabawę pod słońcem. Nagle zerwał się z krzesła i wstał:
- Chłopaki, mogę chwilę ciszy?
Najbliźsi kumple odrazu spojrzeli na niego z zainteresowaniem. Trzeba było jednak natomiast poczekać, aż latający pozostałych nacji skończą gadanie o nowym psia Roensena. Wreszcie zapadł stan idealnego milczenia.
-Dzięki. No więc ja...
- Tak Freitag- zaśmiał się Hilde- chcesz nam ogłosić, że wygrasz jeszcze w Insbrücku, Bischofshofen i Hanavald już nie będzie jedyny. A, i żeby nikt z nas nie próbował Ci przeszkodzić . Zgadłem?
- Co ty! Ja nie myślę o takich bzdurach...
-Bzdury?- zdziwił się Maciek Kot- jak dla mnie to cel życia...
- Życie ma wyższe cele ludzie. Ja...
- Wiem- Welli podskoczył, a jego przygaszone ostatnio oczy rozbłysły.
-Matko dziecko, co tak Cię cieszy?- mruknął zaskoczony Sev.
- Zerwaliście ze sobą? Co nie?- wypalił młody.
Wzbudził tym konsternację całej skocznej bandy, bo nikt ( nawet Wank) za śmieszne tego nie wziął.
Richard zaskoczony pokręcił głową. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego najlepszy przyjaciel wylatuje z takim tekstem i jeszcze jest uradowany.
Ale nie to było dla niego w tym momencie najważniejsze:
- Chłopaki... To nie tyle, że się zakochałem, to już było...
Ja się żenię...
Wellinger opadł na siedzenie i ukrył głowę w dłoniach.
Reszta patrzyła po sobie, bo bądź co bądź ale taka deklaracja?
Tylko Karl nie wiedzący jak ma się zachować, zaczął bić głośno brawo.
Pierwszy głos odzyskał... Wank:
- Freitag już? Boże jak ja się cieszę, a tak ogólnie mogę być druchną, prawda? Co wy macie takie miny, wszystko na tym świecie łączy się w pary na całe życie. Nawet
tasiemce się przytulają w
żołądkach...
- My jemy! A tasiemce są obojnakami debilu- uzupełnił wiedzę biologiczną kumpla Freund.
-Noo, to inne robale, na przykład... Fleimingi!
- Flamingi to ptaki- parsknął Tom
- Ale jak wygląda taki fleming?- Andreas zamierzał wyraźnie drążyć ten temat.
-A skąd mam to wiedzieć?- oburzył się Norweg.
-Powiedz przynajmniej czy bardziej przypominają wróbla, gołębia czy kurę?
- Yyyyy, może kurę?
- Odpowiadasz czy pytasz?
Na ten wrzask Wanka obudził się Atle, który gdy zapomniano o jego nowym psie, po prostu przysnął na stole.
- O czym w ogóle mowa?- zdziwił się- że olaliście mojego ślicznego doga?
- Mój drogi, to kundel- na kolegę z reprezentacji można liczyć zawsze- a teraz mowa o ptactwie, gołębiach, kurczakach, tylko o kaczkach jeszcze nie.
- Ale dlaczego o tym akurat?
- Bo gadamy o małżeństwie- Hilde uznał to za wystarczające i logiczne wyjaśnienie.
- A co gołąb się żeni?
- Nie gołąb tylko Richard, idioto!
- Yyyy, z kurą?
- Słucham? Ze swoją dziewczyną, co Ty ćpałeś?
- Nic. Tylko mówicie o ptakach, więc...
- Bo ja nie wiem co to fleming!- rozpłakał się Wankuś.
- Dobra- odezwał się dotychczas milczący Stoch- wy tu o zwierzętach, a biedny chłopak podjął decyzję życia i nikt na niego nie zwraca uwagi. Freitag, ty wiesz na co się piszesz?
Wstał i uściskał sterczącego wciąż przy krześle Niemca:
- Witaj w klubie frajerów.
Skoczkowie buchnęli śmiechem, po czym wszyscy rzucili się składać gratulacje.
Wszyscy... Oprócz Wellingera, który wciąż siedział bez ruchu zakrywając twarz. Richard zauważywszy to wyrwał się z objęć kolegów.
- Andi, co tobie? Coś się stało?- młody nigdy nie zachowywał się w ten sposób.
-Zostaw mnie, chcę być sam! A tak na boku przemyśl to jeszcze. Przecież wy kompletnie do siebie nie pasujecie. Może ona jest przeznaczona komuś zupełnie innemu?
Chłopak bardzo chciał zrozumieć wybuch przyjaciela, ale w słowo wszedł mu Severin:
- Kretynie, to kiedy ślub, musimy się szykować!
Trafił w sedno.
- Freund, nooo, ja się muszę oświadczyć- spuścił głowę.
- Jeszcze tego nie zrobiłeś?- informacja ta bardzo zaskoczyła Roensena- to po cholerę my tracimy czas na niepewne gratulowanie?
- Bo... Ludzie, chcę to zrobić jakoś wyjątkowo, a cholernie nie wiem jak... Pomożecie ?
- Jasne- odparł Sev- o czym już myślałeś?
- Możesz puścić jakiś ckliwy film, tam będą metody- poradził Hilde- Wank na tego całą szafę...
-Ale nie pożyczę. Musisz być oryginalny. Ona na to zasługuje.
- Fakt - Freund nadal główkował.
- Ty lepiej nie myśl, bo zaraz wymyślisz , żeby załatwić sprawę w wannie- Andreas starszy był przerażony, że na pomysł w jaki sposób Riche zada pytanie swojego życia, wpadnie ktoś inny niż ON.
- W wannie?- zapytał Maciek, który nie znał Severina od tej strony- jak? Wskoczy jej niespodziewanie do kąpieli, czy przyczepi pierścionek do korka?
- Pudełeczko się roztopi- praktycznie zauważył Kamil.
- Można bez pudełeczka- bronił swojej tezy młodszy z Polaków.
- I przydałoby się zrobić serduszko z balsamu do ciała. Z takim ładnym napisem "marry me"- rozmarzył się Tom.
- Jest taki płyn dla dzieci, z wielkim smokiem na opakowaniu, robi fajną pianę- dodał Atle- brzoskwiniowy, albo malinowy do wyboru.
- Uuu, romantyczne smaki...
- Ale usiądziesz w tej wannie i wszystko się rozwali. Takie środki wytrzymują od dwóch do dziesięciu minut, zależy od jakości- Freund stwierdził, że czas na opinię eksperta.
Myśli Wanka biegły jednak zupełnie innym torem:
- Słuchajcie, myślę...
- Ty myślisz?- zdziwił się Kot.
-... Najłatwiej jest się oświadczyć kobiecie, która nie umie pływać. Namawiasz ją, żeby poszła na basen, wskakuje na głębokość dwóch metrów, zaczyna tonąć, woła o ratunek, a ty mówisz, że ją wyłowisz, jak za Ciebie wyjdzie. Mądre co? Tylko musisz uważać, żeby nie było ratownika...
-Wank jesteś nieludzki- podsumował Stoch- miłość ma być wyborem, a nie przymusem. Równie dobrze możesz przyłożyć dziewczynie pistolet do głowy...
-Jak jesteś taki mądry to sam coś wymyśl! W końcu jesteś tu jedyny , który już to kiedyś zrobił!
-Nie prawda, ja też- odparł milczący cały czas Karl- siedem razy...
Nieco już uspokojeni skoczkowie powtórnie ryknęli.
- I żadna Cię nie chciała- stwierdził Tom.
- Jedna- mruknął.
- Jak to? Co się potem stało?- zainteresował się Norweg- zmieniła zdanie?
-Nie, ten raz po prostu był w przedszkolu...
- Jakie to wzruszające- udarł się Wank- Richard, czemu zamilkłeś?
-Bo robicie sobie jaja, a mi na serio zależy. Ona nie uznaje długotrwałych związków na kocią łapę. A ja jestem pewien własnych uczuć.Przemyślałem to, chcę Veruś i tylko Veruś.
-Uuu, ja już chyba wiem o co chodzi- Andreas wpadł na kolejną mądrość.
-Nieprawda! Wcale nie o to!
- A skąd wiesz o czym mówię? Może mi chodziło na przykład o to , że nie ma kto Ci gotować rosołu?
-Głodnemu chleb na myśli- parsknął Severin- Wellinger, czemu patrzysz na mnie jakbyś miał ochotę mnie ukatrupić na miejscu, możesz mi to wyjaśnić?
Zamiast odpowiedzi dał się słyszeć jednak Tom:
-Richie, ile Ty dostaniesz za ten wyczyn Hannavalda?
- Jeśli już? No trochę dostanę...
-Trochę - skomentował Maciek.
- No to mam pomysł- kontynuował Hilde- genialny. Pamiętasz jak mieliście trening przed Oberstdorfem, a Vercia nie miała co robić i pojechała z nami zwiedzać okolicę?
-No pamiętam.
-Więc słuchaj...
Szepnął mu coś do ucha.
-Tom, ty jesteś cudowny .Dziękuję- rzucił się koledzę na szyję- oddam Ci za to TCS. Że też ja o tym nie pomyślałem.
- A mnie nie chcesz oddać nawet kryształowej kuli- wrzasnął Wank
-Człoweku, ty na prawdę uważasz, że świat kręci się w ogół Ciebie?- Freitag westchnął po czym wrócił do rozmowy z Norwegiem.
Andreasa nie obchodziło jednak, że suma osób słuchających go wynosi obecnie zero:
-Teoria wankocentryczna... To jest to - wymruczał z zadowoleniem.