piątek, 18 października 2013

9. I belive that we can find the reason.

                            Listopad 2014
Te wszystkie chwile,
te drżenia przeszywające powietrze, lecące jak pocałunki wysyłane gdzieś hen daleko,
to wszystko było coś warte.
W pewnym sensie nic już nie można było zrobić.
W pewnym sensie cóż, szczęście przegrało...
Więc, po co istnieją początki po końcach?
To proste.
Ludzie w bezsensowny sposób walczą o godność, o jej obronę.
Nawet gdy już nic to nie da.
Czy człowiek to istota myśląca? Łatwiej postawić tezę, trudnej ją udowodnić...
                       ************
Trzy dni później skoczkowie byli jeszcze bardziej załamani.
Nawet jeśli ta sprawa kompletnie by ich nie dotyczyła to się bali.
Chodzili po ulicach jak zaszczuci, a całej ich sytuacji nie ułatwiał bynajmniej fakt, że za zaledwie dwa tygodnie zaczynał się sezon.
I to gdzie...
W Klingenthal.
Starali się trenować na innych skoczniach w kraju. Był w końcu Oberstdorf, Garmisch, Willingen.
Ale na kalendarz PŚ nie mieli wpływu...
Musieli znowu tam pojechać...
Zmierzyć się z własnym lękiem...
I nie tylko z nim...
              
- Powinni wywalić Kliengental z harmonogramu- krzyczał Welli- nie pojadę tam, nie wejdę na tą skocznie już nigdy.
- Andreas, przecież to nie wina kupy metalu - odparł Severin.
- Ale skoro nad kimś ciąży klątwa...
- Dziecko...
- Chociaż- do rozmowy wtrącił się Wank- ja też zaczynam miewać idiotyczne wizje. Że kolejny z nas zleci w dół... Że czeka na nas jakiś psychopata, i tak co roku, co dwa w tym jednym miejscu...
- Jasne, musimy być ostrożni. Ale o mordowaniu naszej kadry, nikt tu jeszcze nie mówi. To bez sensu.
- Niby dlaczego?
- Bo- blondyn kontynuował swój wykład- teraz wszyscy już się tego spodziewają. Gdyby naprawdę tak było, to ten ktoś , już dostawszy się do nart, zająłby się całością. A po za tym nie wierzę, że człowiek z zewnątrz wlazłby tam i nikt wcześniej by tego nie zauważył.
- Czy ty sugerujesz, że to, któryś ze... Ze skoczków...
- W życiu nie chciałbym tego mówić. Ale to jest jedyna czysto racjonalna opcja... Ale ten ktoś uwziął się tylko i wyłącznie na Richarda .Yyy, zmieniając temat, bardzo przepraszam... Wellinger ty palisz?
Młody zamiast odpowiedzieć zeskoczył z ławki, na której siedzieli , po czym ulokował się na trawie, puszczając dym tytoniowy prosto w twarze kolegów.
Ci tylko wymienili ze sobą charakterystyczne spojrzenia i stwierdzili, iż należałoby już opuścić park, w którym przebywali.
Bo jakby naprawdę nie było kłopotów...
Andi z dnia na dzień coraz bardziej zamykał się w sobie.
Andi nie chodził na imprezy, od ponad roku nawet nie mrugnął okiem do żadnej laski.
Andi nie przejmował się faktem , że za kilka miesięci będzie musiał zdawać maturę.
I cudem było spotkać go bez butelki.
Kumple coraz rzadziej znajdowali pasujący do niego kluczyk.
Był jak drzwi, w których zamek się zwężał, ciągle i ciągle.
Aż w końcu zupełnie został wymieniony. I na rozmowę nie było już szans.
Potrafił gadać tylko o strachu i smutnych sprawach.
Sev oświadczył, że trzeba z nim iść do psychologa. Ale przecież był dorosły.
I gdy było trzeba powtarzał uparcie
"Jestem pełnoletni. Nikt mnie nie ruszy.
- Andreas? - rozpoczął niepewnie Wank - mogę mieć takie jedno, drobne pytanie...
- Nie ma różnicy, rób co chcesz.
- Ta kamera... Ciąglę o tym myślę, próbuję odszukać odpowiedź i... Policja nie zapytała chyba o podstawową sprawę. O czym wy wtedy rozmawialiście.
- Myślisz, że ja pamiętam o czym, kiedy i jak? No to się mylisz...- powiedział to szeptem.
Przerażająco cichym szeptem.
Jakby od tego zależało wszystko...
Jakby najgłośniejszy ton mógł go kosztować życie...
-Spokojnie, tylko pytałem. Bo widać było, że Richard był wtedy zdenerwowany, a ty...
W tym momomencie doszli do domu Welliego.
Chłopak uciekł nawet nie powiedziawszy im "cześć".
- Jasna cholera - Wankuś kopnął leżący na ulicy kamień.
- Masz rację. Ja już kurwa nic nie rozumiem. Wiem tylko, że jeśli się nie ogarniemy, to któryś naprawdę wyląduje w szpitalu, z własnej winy.
Chora imaginacja potrafi wykończyć...
- Masz świętą rację. To nieszczęście, śmierć Very, Melly, rodzina Richego, która nie wie już co ma robić, bo od pół roku żyją tylko nadzieją.
- A na deser ten nieznośny bahor...
Ale Andreas, szczerze ty coś rozumiesz jeśli o niego chodzi?
- Nie. Niedawno przyszło mi do głowy, że wszystko to jest powiązane. Popatrz, Well rozmawiał z Freitagiem jako ostatni. Na monitoringu, nie da się ukryć obaj mają dziwne miny. Po za tym oni zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. Nawet jak już pojawiła się Veronika zabierali go wszędzie ze sobą. Więc wymyśliłem, że może on wie kto to wszystko zrobił.
Ten ktoś mu ciągle grozi, żeby trzymał język za zębami. To by tłumaczyło jego ciągłą paplaninę pod tytułem "boję się śmierci".
- Wank, jesteś genialny. Bo... To wcale nie jest głupie.
- Niestety, jednak jest. Fakty nie zgadzają się w czasie. Depresja Welliego zaczęła się na długo
przed... Heh, ja już nie wiem jak to nazwać.
- Nie wypadek... Zbrodnia.
- Richie martwił się sam o Andiego, jeszcze zanim się oświadczył.
- Czyli... Pustka.
- Tak. Usprawiedliwiamy młodego przed trenerami, mówimy, że to przez upadek Freitaga, chorobę naszej Goldie, a tymczasem te dwie sprawy są sobie dalekie jak a i zet w alfabecie.
Ale cóż, Wellinger na później. Teraz.to gorsze...
- Właśnie. Czy jeśli komukolwiek, a już najbardziej maleńkiej dziewczynce coś grozi, to prawo nie działa za wolno?
- Severin... Właśnie przez to co teraz mówisz stwierdziłem, że policja to może tego gnoja aresztować, ale odszukać go, dojść do prawdy możemy tylko my...
-Co chcesz zrobić?
- Szukać, zbierać dane, pytać
ludzi...
- Nie boisz się?
- Serio? Jak cholera, ale pomyśl Richie otwiera oczy. Stracił ukochaną, będziemy musieli mu to powiedzieć. Nie chcę jeszcze dodawać, że coś wisi nad jego córką, albo nie daj Boże coś już się stało... Vera znała prawdę. Mam wrażenie, że ona wiedziała więcej niż sam Richard. I jej strach o dziecko był naprawdę autentyczny.
- Wiesz, dzieje się tyle rzeczy, że ona naprawdę nie musiała się bać, że ktoś zabije kruszynkę. Może miałeś na przykład chronić malucha przed jakąś koszmarną tajemnicą?
- Której sam nie znam? Sev, zastanawiam się czasem, co my takiego zrobiliśmy? Czemu to wszystko spotyka nas?
- Nic nie zrobiliśmy. Po prostu ktoś chciał zemsty, osobistej. Reszty kadry to nie dotyczy.
- Ale wszystko w naszych rękach?
- Oczywiście.
Bali się bawić w detektywów.
Bali się ryzyka.
A już najbardziej nie wiedzieli, jak będą mogli spojrzeć w oczy tego kogoś. I poprostu mu czegoś nie zrobić. Komuś kto nie miał w sobie nawet krztyny dobra.
Nie wyobrażali sobie, aby mógł mieć...
                  *****
                        Następnego dnia:
-Otwieraj!
Wank z niechęcią pchnął drzwi alpejskiego, porośniętego bluszczem domku. Wszystko było tu takie jak przed zakończeniem sezonu, idealne gniazdko młodej parki. Nikt nie śmiał tego ruszać, nikt nie śmiał tego zmieniać. Wszystko było bowiem, takie absurdalne, wręcz mistyczne.
Teraz przyjechali tu tylko po jakieś dokumenty dotyczące małej, które niedbale rzucone zostawili w skrzynce po śmierci narzeczonej swojego przyjaciela.
-Chyba mam... O jakiś list...
-Pokazuj- Freund przejął kopertę od kumpla- Vera do Richarda... Wrzesień tego roku, tuż przed końcem.
-Hm... Chyba nie powinniśmy tego czytać.
-Chociaż z drugiej strony może tam coś być. Coś wiesz...
-Masz rację- Wank delikatnie rozdarł zaklejony papier- przeczytamy i zamkniemy.
Zaczął świdrować zwiniętą kartkę wzrokiem. Po chwili osunął się na schody i złapał za głowę.
Sev dołączył do niego po chwili. 
"Kochanie!
Nawet nie wiesz jak strasznie ja za tobą tęsknię. Każdy kolejny dzień to jedno wielkie morze udręki.
Czarne dno najwyższej, najokrutniejszej rozpaczy.
Nie wiem dlaczego spadłeś z tej skoczni. Ale boję się, że to nie przypadek. Że to przeze mnie.
Bo ciągle mam przed oczami Klingenthal i strach, że wszystko wyjdzie na jaw.
Chciałam Ci powiedzieć, wiedziałam, że muszę to zrobić,wcześniej czy później. Ale przecież miałeś PŚ, miałeś Igrzyska, a to zabrałoby Ci skrzydła.
Nie umiałam.
Bo nie wwiedziałam jak byś mógł z tym żyć.
Skarbie... Są środki...
Są sytuacje, które ogłupiają.
Nie pamiętasz po nich nic.
Tracisz zdolność samodzielnego, prawidłowego myślenia.
Mylisz sobie najoczywistrzych ludzi.
A potem widzisz sceny, które przeżywałeś w nieświadomości.
Czasem jest jeszcze gorzej...
Czasem świadomie nie masz wyjścia...
Powiem Ci tylko jedno. Możesz być pewien: NASZA córka jest TWOJA
Kojarzysz jak strasznie płakałam?
Domyśl się dlaczego...
Ale teraz już mam pewność. Ona ma twoje oczy, twoje usta, twoje rysy twarzy ...
Jest żywym obrazem, na który mogę się wpatrywać w kółko, cały czas...
Richie przepraszam...
Błagam , chroń ją. To będzie mała , bezbronna dziewczyneczka, narażona na patologiczne sekrety z przeszłości. Ktoś to kiedyś wyciągnie, wiem to...
Ale ona na prawdę nie jest jego.
Dbaj o nią. Na razie zrobią to Wankuś ( obiecał mi). Pamiętaj, że masz najlepszych przyjaciół na świecie, oni są na prawdę wiele warci.
Błagam, nie rozpaczaj, pozbieraj się I ŻYJ... (Nic nie liczy się bardziej niż to ostatnie, choć wiem, jakie to będzie trudne.).
Bo ja umieram. Kolokwialne, żałosne słówko każdego depresanta. Ale z jakim specyficznym wydźwiękiem: Już nie weźmiemy ślubu...
Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham Cię.
Kocham Cię. Kocham Cię.
Już na zawsze mój książe...
Tak na prawdę wciąż jesteśmy razem.
Jesteśmy w Paryżu .
Paryż rozkwita... Choć więdnie w oczach.
                                          V."
-To nie możliwe. - wyszeptał Wank- Boże... Co będzie jak on się obudzi...
-Andreas... Tu jest więcej jakiś listów... Jej i kogoś...
     _______________________________
Heh, ja już się nie mogę doczekać aż to masło maślane się skończy i akcja przyspieszy :)
Jak widzicie wreszcie nie w czwartek, tylko obiecany piątek (poziom mojej wiedzy matematycznej, jest przytłaczający- oto powód).
A teraz lecę do was, bo od tygodnia nawet bloggera nie otwarłam, więc za wszystkie ewentualne zaległości przepraszam.
Buziaki i do następnego kochane;*

11 komentarzy:

  1. Ojeju.
    To było niesamowite.
    Czytałam z otwartą buźką.
    I ja już naprawdę nic nie wiem. Każda moja teoria upada, a te nowe są coraz bardziej nieprawdopodobne.
    No bo ten Welli...
    I ten list Very...
    I te listy, których jeszcze nie przeczytali...
    I te dwa tygodnie niepewności, bo przecież za tydzień rozdział z przeszłości.
    No nic. Znaczy buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję<3
      Za tydzień to znowu będzie czarujący. A gdybym miała więcej czasu to byłoby krócej, częściej no i hm... Może bardziej precyzyjnie...
      Ja już się na prawdę w
      waszych teoriach gubię. I
      strasznie was za to kocham,
      bo to znaczy, że w tych moich
      wypocinach siedzicie.
      Trzymaj się<3

      Usuń
  2. Siedzę teraz ze załzawionymi oczami wpatrującą się w jedyne źródło światła w moim pokoju, w tej chwili, a mianowicie w ekran komputera i beczę ; - ; Nie wiem czemu, ale łzy same zaczęły mi płynąć po policzkach, kiedy przeczytałam ten list ; - ; Czyli Richie najprawdopodobniej nic nie wie, więc nawet jeżeli się obudzi to nic im to nie da :c Sama nie wierzę w swoje myśli, ale czy ja naprawdę obwiniam Welliego ? :c To jego zachowanie: Jest strasznie podejrzane.
    Dobrze rozumiem z tego listu, że ktoś gwałcił Verę ?! ; o
    Rysiek budź się i ogarnij to wszystko ! :c

    weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, kochana :)
      Nie noo, może aż tak wielkiego okrucieństwa to bym nie wymyśliła. Jakieś ludzkie odłamki jednak we mnie są.
      Ehh, będzie miał co chłopak ogarnąć jak się obudzi.
      Jeżeli...
      Bo w sprawie granic doręczenia bohaterów to tu akurat jeszcze walczę z samą sobą. Chyba...
      Buziaki i pozdrowienia.
      P.S. Liczę, że po gazie pieprzowy już ochłonęłaś ;-)

      Usuń
    2. http://jak-kolysanka.blogspot.com/ <------ nowy blog zapraszam ;3

      Usuń
  3. Czy mi się wydaje, czy Vera zdradziła Richarda? Czy to tylko moja chora podświadomość.
    Potnę się tępą żyletką, jeśli zdradziła go z Wellim. Bo to by tłumaczyło tę jego depresje. Miał po prostu wyrzuty sumienia.
    Ale pewnie się mylę. Bo to jest tak zagmatwana intryga, że... brak słów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz<3
      Zagmatwałam wiem. Tak, że szkoda gadać.
      To właśnie ja, nie może być ani prosto, ani wygodnie.
      Tępa żyletka?
      Oj, ciężko by było, choć jakiegoś wielkiego doświadczenia to w takiej kwestii nie mam.
      Ale i tak nie mogę nic powiedzieć:-(
      Pozdrawiam;*

      Usuń
  4. Coś mi krążyło po głowie i częściowo zostało potwierdzone. Zdrada? Welli? Zostaję przy tym co wydumałam ostatnio. Sądzę, że Welli ma coś z tym wszystkim wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... Vera zdradziłaby Richiego? Nie wydaje mi się. Sądzę raczej, że wzięła coś nieświadomie, bo ktoś jej to podrzucił. Nie wiem co sądzić o Wellim... Nie wydaje mi się, żeby to mógł być on. Niby mówi się, że pozory mylą, ale chyba nie dałabyś nam się tak szybko domyślić? Na pewno ma z tym coś wspólnego, ale wątpię, żeby był jednym z winowajców. Wydaje mi się, że on coś wie, ale boi się tego wyjawić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona go nie zdradziła.
    Choć może mój pierwszy komentarz u Ciebie powinnam zacząć jakoś bardziej błyskotliwie, to jednak nie potrafię.
    Jesteś genialna, Formuła tego opowiadania, historia i wykreowani bohaterowie są majstersztykiem. Chwile rozpaczy mieszają się ze szczęściem - i chyba właśnie dzięki temu wywiera to na mnie jeszcze większe wrażenie. Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Że ryczałam jak głupia przy pogrzebie Ver? Że gdy zrozumiałam, czym skończy się skok Freitaga miałam ochotę krzyknąć "nie rób tego!" i byłam całkowicie przerażona? Takie głupie banały. Ale tak właśnie było.
    Ta metafora z Paryżem jest przepiękna. Przepiękna. Kiedy przeczytałam pierwsze zdanie tego opowiadania już wiedziałam, że się w nim zakocham. I tak właśnie jest.
    Ale wróćmy do tego rozdziału. Ver nie zdradziła Rysia z jednej prostej przyczyny. Bo go kochała. To były jakieś tabletki, narkotyki, proszki - nie wiem. To było COŚ, co sprawiło, że straciła świadomość. I potem wykorzystał ją ten człowiek, który doprowadził do wypadku Freitaga. Jakie to proste, prawda? Tylko - pytanie zasadnicze - kto jest tym człowiekiem?
    Nic dziwnego, że Vera bała się o córeczkę. Nic dziwnego. Z jej opisu, ze zwierzeń tego człowieka wychodzi jakieś szaleństwo, obłęd...
    Coś złego dzieje się z Wellingerem. Nie, nie sądzę żeby to był on. A może raczej - nie chcę tak sądzić. Rozpacz i ból są zrozumiałe, ale mimo wszystko jego zachowanie jest niepokojące. Ale nie. Nie. Welli by tego po prostu nie zrobił. To głupie. Nie wiem, dlaczego nachodzą mnie takie przemyślenia.
    Pozdrawiam Cię kochana i mocno ściskam :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny kochana! <3
    Nawet nie wiesz jak mi się humorek poprawia jak czytam takie słowa, nie myślałam, że kogoś to wzruszył, no a wiadomo, takie są intencje każdego twórcy :)))
    Obłęd? No z pewnością... Choć tak troszkę to każda miłość jest pewnym jego rodzajem...Byle by nie przeciąć... Choć może paradoksalnie, za jakiś czas dostrzeżecie dla niego jakieś małe okoliczności łagodzące?
    Pozdrawiam i czekam na nowość u Ciebie:*

    OdpowiedzUsuń